Biblioteka poleca
Dodane przez ezochowska dnia Maja 31 2021 13:08:22

„ Dysforia. Przypadki mieszczan polskich” – przenikliwa, zabawna i gorzka zarazem, świetnie napisana książka Marcina Kołodziejczyka, zdobywcy wielu prestiżowych nagród ( np. Literackiej Nagrody Nike ), autora m.in.: „ Opowieści z planety prowincja”

 

Dysforia. Przypadki mieszczan polskich

 

„ Dysforia" to studium przypadku ludzi w różnych "miejskich fazach życia" . Jakiego odkrycia dokonał "metrobudowlaniec", wynajmujący pokój u dawnej "powstanki warszawskiej"? Czym żyją lokatorzy nowego apartamentowca? Czego naprawdę życzą zamożnej i odnoszącej sukcesy kobiecie jej "koleżanki"? W książce "Dysforia. Przypadki mieszczan polskich" takich historii mamy piętnaście, każda teoretycznie inna, ale w gruncie rzeczy bardzo podobna. „ Wspólnym mianownikiem” jest słowo "dysforia", czyli huśtawka nastrojów ( w przybliżeniu przeciwieństwo euforii), wywołująca pałętająca się wśród bohaterów tekstów, ludzką małość i zawiść. Autor "Dysforii" pochyla się nad problemami i emocjami swoich bohaterów. Jego książka ( jeśli można użyć takiego określenia) jest pisana uchem, tzn. powstała na podstawie przypadkowo usłyszanych rozmów w mieszkaniach, na balkonach, na spacerach w parku, w poczekalni i pubie. Z zasłyszanych informacji powstały portrety mieszkańców wielkich miast: przyjezdnych i autochtonów, tych z pokolenia przedwojennego i tych najmłodszych. Marcin Kołodziejczyk opisuje ubóstwo i bogactwo, głupotę i mądrość, młodość i starość, kreśląc prawdziwy do bólu obraz Polski - barwny, dramatyczny, często absurdalny. Przedstawia powtarzalność marzeń, wpompowywanych w społeczeństwo przez kolorowe pisma, telewizje śniadaniowe i tym podobne. Nie jest to może odkrywcze, ale dobrze napisane piękną polszczyzną przeplataną korporacyjnym żargonem, telewizyjnym i reklamowym ględzeniem, bezlitosną mową pogardy. Kołodziejczyk ponadto zderza nowe ze starym. Słuchamy staruszek, którym z ciekawych spraw w życiu przytrafiło się jedynie powstanie warszawskie, peryferyjnej żulerii wylegującej się w parku po paru piwach,

a w chwilę później przenosimy się w świat rozedrganych ludzi sukcesu. Wszystkie te historie układają się w opowieść o niedokończonej zmianie ku lepszemu, o której jedno wiadomo: że już nigdy dokończona nie będzie, bo zabrakło siły, pieniędzy oraz wiary. Książka odsłania pragnienia współczesnych mieszczan, którzy rodziny, samochodu, domu i wakacji chcą teraz, natychmiast. Jeżeli któregoś z tych elementów im brakuje, a posiada je sąsiad/sąsiadka czy nawet przyjaciel/przyjaciółka, są gotowi rozedrzeć, zniszczyć, ale nie przy świadkach, tylko w zaciszu będą sączyć jad, wymyślać i knuć. Podział na image prywatny i publiczny, daje się Kołodziejczykowi wymalować rewelacyjnie.. Autor w mistrzowski sposób demaskuje pozerstwo, działania na pokaz, mechanizmy toksycznej manipulacji, skrajne wyrachowanie, partykularyzm oraz międzyludzkie związki oparte tylko na interesowności. Nie ma korzyści, nie ma ludzkich relacji i miejsca na przyzwoitość, nie ma publiczności nie ma działania, wszystko jest teatrzykiem i grą pozorów. W najwyższe zdumienie i konsternację wprowadzają autora ludzie , którzy z dziecinną naiwnością ulegają , wydawać by się mogło oczywistym trikom manipulacyjnym. Jak to możliwe, że ludzie akceptują, co więcej, często podziwiają tych którzy robią przysłowiowe „ wielkie halo” wokół siebie,

zachowując się jak bohaterowie filmów Stanisława Barei. Spontaniczności zaplanowanej i szczerości kontrolowanej” , autor z wielką dozą ironii przeciwstawia podwórkowe spotkania „powstanek” warszawskich To właśnie ich głos stanowi wyraźną kontrę do losów dzisiejszych mieszczan i mieszczek. Dysforyczne opowieści budzą konsternację, skłaniają do refleksji, wołają o elementarne poczucie przyzwoitości. "Dysforia" to rewelacyjna książka, która wywołuje i gromki śmiech, i niemałe zakłopotanie.

 

Polecam

A. Skibiński