Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Biblioteka poleca

„Kobieta pamięta co innego, inaczej pamięta. Pamięta kolor, zapach, więcej emocji, a mężczyźni czyny, zadania. Piszę historie uczuć, jestem historykiem dyszy” – tak mówi o sobie Swietłana Aleksijewicz , białoruska laureatka Nagrody Nobla, pisarka i dziennikarka, autorka znakomitych powieści i reportaży ( nie wydawanych na Białorusi) . Polecam znakomity cykl reportaży pt. „ Wojna nie ma w sobie nic z kobiety”.


Wojna nie ma w sobie nic z kobiety

 

"Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" była gotowa już w 1983 roku. Dwa lata przeleżała w wydawnictwie. Autorkę oskarżono o "pacyfizm, naturalizm, podważanie heroicznego obrazu kobiety radzieckiej". Swietłana Aleksijewicz miedzy rokiem 1978 a 1983 przeprowadziła ponad pięćset rozmów z kobietami, które płacząc, opowiadały o latach wojny, o czasie ich młodości. Nie są to jednak wspomnienia o działaniach wojennych i wojennej chronologii, bitwach , potyczkach oraz broni. Nie ma żadnego patosu, żadnego fałszu w tych relacjach. To są komsomołki, kobiety radzieckie, które wierzyły w Stalina, w wielkość swojej ojczyzny, gotowe dla niej zabijać wroga i ginąć. To są głosy, które przekazują prawdę, uczucia, swój jedyny, niepowtarzalny obraz wojny. Mówią sanitariuszki i lekarki, strzelcy wyborowi i telefonistki, kucharki i praczki. Jest dziewczyna – kapitan lotnictwa, dowodząca plutonem saperów, szeregowiec z piechoty, snajper i zwiadowca. Wielokrotnie ranne, kontuzjowane, wróciły po czterech latach koszmaru jako wciąż młode dziewczyny, które nie potrafiły normalnie żyć. Potrafiły nosić mundur, nie wiedziały jak się chodzi w sukience Po wojnie, mówi jedna z nich, nigdy już nie byłam młoda. „Na wojnie starzeje się dusza człowieka”„Swietłana Aleksijewicz – wielka reporterka – nie komentuje nawet najbardziej przerażającej opowieści, prawie nie zadaje pytań. Pozwala, by kobiety, których pamięć wciąż broni się przed obrazami wojny, wykrzyczały swój ból.. Wojna widziana przez kobiety ma w sobie zapach krwi. Te, które wynosiły rannych spod ostrzału, te, które prały zakrzepnięte na mrozie waciaki i spodnie, wiedzą, że „nawet krochmal tak nie usztywnia jak krew”. Po wojnie niejedna mówi, że nie mogła znieść czerwonego koloru, ani kwiatów, ani sukienki, ani mięsa.Relacje kobiet mówią nie tylko o duszy, ale także o ciele. Fizjologia jest ważna. Boją się nie śmierci, ale tego, że mogą zostać okaleczone. Chronią twarz, ręce, nogi. Boją się, że stchórzą, że nie wytrzymają, nie dadzą rady wynieść na plecach, czołgając się, rannego razem z jego bronią. Jedna z nich umoczyła we krwi zabitego kolegi swoją legitymację komsomolską, przysięgając, że nigdy nie stchórzy. Potem sama zgłosiła się na ochotnika do plutonu egzekucyjnego, aby rozstrzelać innego towarzysza broni, który

uciekł z pola bitwy. W swoich opowieściach zwracają uwagę na ciało. Pamiętają chłopców i piękne dziewczęta, otwarte oczy trupów, chrzęst miażdżonych kości, spalone ciała, prześladuje je, nawet teraz, po latach, smród spalenizny. Dostrzegają to, czego nie widzą mężczyźni. Ich wrażliwość jest inna, inaczej pracują zmysły. Mężczyźni, a przecież o wszystkich wojnach opowiadali tylko mężczyźni, relacjonują przebieg bitwy. Kobieta dostrzega coś innego. „Od razu po ataku lepiej nie patrzeć na twarze, to jakieś całkiem inne twarze, nie takie jak zazwyczaj mają ludzie. Oni sami nie mogą na siebie podnieść oczu. (…) Wydaje się, że wszyscy są trochę nienormalni, pojawia się w nich nawet coś bestialskiego. Lepiej tego nie widzieć.” Mówią: „Zapomniałam na wojnie wszystko. Swoje poprzednie życie”. A przecież wciąż wspominały zapach domu, czekały na list od matki. Szukały miłości. O miłości mówią niewiele i niechętnie. Mężczyźni je zdradzili. Po wojnie kobiety żołnierki zostały potępione przez rodziny, przez mężczyzn, przez sąsiadów. Zostały same. Towarzyszą im sny, w których wciąż giną ludzie, obrazy tak realne, że krzyczą przez całą noc. Pamięć uczuć dominuje w książce Swietłany Aleksijewicz, pamięć, która już po wojnie, po zwycięstwie, nie pozwala tym młodziutkim dziewczynom normalnie żyć, bo towarzyszy im wstyd, że były na wojnie, lęk, żeby się o tym nie dowiedzieli, bo kto taką weźmie za żonę. Wracają do swoich spalonych wiosek, do domów, w których nie ocalał żaden mężczyzna, do nędzy i głodu. Równie przerażający jak obraz wojny jest w tej książce obraz „normalnego życia” , radzieckiej codzienności . To wielka zasługa autorki, że potrafiła wydobyć tak straszliwą prawdę o świecie wojny. Napisała książkę, jakiej jeszcze nie było.

 

Zapraszam do biblioteki
A. Skibiński

Wygenerowano w sekund: 0.03
15,650,998 unikalne wizyty